Drukuj

HD Dzień dobry. 

Szanowna Pani. Jest Pani Mamą Zuzi Komorowskiej, która w naszym szpitalu i naszej
szkole przebywała po raz pierwszy. Czy mogłaby Pani odpowiedzieć na parę pytań
związanych z Jej pobytem. Zuzia napisała do naszej gazetki artykuł o swoich wrażeniach z
pierwszego pobytu. Wpadłem na pomysł, żeby Jej artykuł zestawić z Pani, jako Rodzica,
wrażeniami. Jeżeli zechce Pani odpowiedzieć na kilka pytań do gazetki będę bardzo
wdzięczny.


Jakie uczucia towarzyszyły Pani, kiedy zostawiała Pani Zuzię samą (skądinąd po raz pierwszy)
w szpitalu?
Pobyt w szpitalu dla Zuzi nie jest czymś nowym. Zawsze zostawałyśmy tam razem. Z
kolei ten pobyt w Ameryce był zupełnie inny, wyjątkowy, bo całkowicie samodzielny Zuzi!!! I
tu muszę zaznaczyć: córka musiała zostać w szpitalu zupełnie sama – bez mamy!!!
Ja osobiście nie obawiałam się samego pobytu Zuzi w szpitalu jako placówce, stres, który mi
towarzyszył wywoływał widok niepewności, strachu i pogubienia w oczach mojego dziecka,
które borykało się z myślami, że będzie musiało zostać prawie miesiąc same w szpitalu, bez
rodzica.
Moją rolą było podtrzymywanie jej na duchu i zapewnianie, że na pewno da radę, że
nie ma się czego bać! Łatwo więc się domyśleć, że od dnia otrzymania informacji o
wyznaczonym terminie pobytu na oddziale rehabilitacyjnym do dnia przyjęcia i samego
przybycia do szpitala silne emocje udzielały się nam obu.
Głównie to zatroskanie, lęk, niepewność, ale i radość płynąca z chęci doświadczenia
czegoś nowego, może nawet fajnego!


Jakie wrażenie, pierwsze wrażenie, wywarł na Pani szpital, oddział, kiedy Pani tu przywiozła
Zuzię?
Ja, już decydując się na położenie córki na oddział rehabilitacyjny w Ameryce
zachęcona zostałam przez naszą doktor pozytywnymi, wręcz zachwycającymi opiniami na
temat Waszej placówki, tak więc moje wrażenia w żaden sposób nie odbiegają od tego co
usłyszałam. Co mogę dodać od siebie to podziękowania całemu personelowi, lekarzom i
oczywiście Wam pedagogom za kompleksową opiekę, profesjonalizm, wsparcie i świetny
kontakt z dzieckiem. Dzięki Wam moja córka wyszła ze szpitala z bagażem pięknych
doświadczeń! Dziękuję!


Co najbardziej Panią niepokoiło, kiedy wróciła Pani do domu, po przywiezieniu Zuzi do
szpitala?
Niepokoju, jako stale nurtujących mnie myśli to nie miałam, ponieważ Zuzia to bardzo
otwarte dziecko na nowe doświadczenia i kontakt z ludźmi. Brakuje jej tylko pewności i wiary
w siebie (nad czym staramy się pracować). Dodatkowo jest dzieckiem wysokiej wrażliwości i
bardzo emocjonalnie związana z moją osobą, szczególnie w chwilach, kiedy dopadają ją bóle
i troski związane z chorobą. To najbardziej wtedy potrzebuje mojego wparcia. Po prostu jak
każda mama martwiłam się czy w momencie kryzysu da radę sama. Okazało się to
niepotrzebne! Zuzia od pierwszego dnia pobytu w szpitalu zauroczyła się i tym miejscem i
ludźmi, w których towarzystwie przebywała.


Zauważyłem, że Zuzia, szczególnie w pierwszych dniach bardzo często się z Panią
kontaktowała, jakie najczęściej informacje (oczywiście jeżeli to nie tajemnica), Pani

przekazywała? Czy to były informacje, które Panią martwiły, czy może uspakajały, jako
Mamę?
Tak, to prawda. W pierwszych dniach pobytu córki kontakt z nami był dość częsty.
Informowała nas głównie o tym jak wygląda jej dzień pobytu, o której i jakie ma zabiegi, jak
przebiega nauka w tutejszej szkole itp. Podczas naszych rozmów Zuzia była bardzo
podekscytowana i pełna euforii. Radość, zabieganie i rozpromienienie na jej twarzy
rozwiewały wszelkie nasze wątpliwości. Nie mieliśmy żadnych obaw! Wiedzieliśmy już od
pierwszego dnia pobytu na oddziale, że Zuzi jest z Wami dobrze! Może Zuzia już o tym
wspominała, ale przyjeżdżając tu porównała budynek i położenie szpitala w Ameryce do
„Szkoły Magii” w Hogwarcie z Hary Pottera. Moim zdaniem trafne skojarzenie! To właśnie
Ameryka stała się takim magicznym, spełnionym miejscem dla mojej córki! Tak więc nie
mieliśmy się czym niepokoić, bo ta radość w niej pozostała do końca rehabilitacji.


Minęło kilka tygodni, przyszedł czas wypisu i odebrania Zuzi. Co najbardziej Panią zaskoczyło,
kiedy Pani po Nią przyjechała?
I to jest dobre pytanie! Zaskoczyło. owszem, nawet bardzo, ale zaznaczę, że bardzo
pozytywnie zaskoczyło mnie to co ujrzałam! Może ktoś, kto będzie to czytał pomyśli, że
wymyślam, piszę głupoty …, że nie wierzy itd.! No cóż, ale zdarzyło się to naprawdę!
Ku zaskoczeniu mojemu i wielu rodziców powiem, że kiedy przyszedł czas wypisu Zuzi
i przyjechałam ją odebrać, zastałam moje dziecko z zaczerwienionymi oczami i spuchniętą
buźką od płaczu. W pierwszej chwili pomyślałam, że mogłam przyjechać wcześniej …, pewnie
nie mogła się już nas doczekać! Stwierdziłam w myślach: o, to jednak stęskniła się! Trochę
odczuła brak mojej obecności!
A tu niespodzianka! Spytałam: czemu płacze? I wiecie co odpowiedziała?
Że nie chce wracać! Szok! Moje dziecko miało w oczach łzy rozpaczy z powodu zakończenia
turnusu rehabilitacyjnego w Ameryce! I jak tu nie być zaskoczonym! Prawda?! laughing

Czy zauważyła pani jakieś zmiany w stanie zdrowia Zuzi, w Jej zachowaniu, sposobie myślenia
po pobycie w naszym szpitalu?
Tak, ogromne zmiany! Zuzia nie może już się doczekać kolejnego pobytu w szpitalu i
to tylko w Ameryce!  Córka przede wszystkim nabrała większej pewności siebie i poczucia
własnej wartości. Otworzyła się na nowe wyzwania. Zobaczyła, że choroby, z którymi musi
się borykać na co dzień nie muszą być dla niej obciążeniem i przeszkodą w codziennym
funkcjonowaniu i realizacji własnych pragnień i marzeń. Zaczęła też ćwiczyć! embarassed

Gdyby Pani miała krótko określić – największa zaleta pobytu Zuzi w szpitalu i największy
mankament. To co by to było?
Zaleta to w pełni kompleksowa opieka zarówno rehabilitacyjna jak i edukacyjna. Zuzi
z racji choroby bardzo się to przydało no i zachęciło do kolejnych odwiedzin. Super!
Mankament? Ciężko jest mi na to pytanie odpowiedzieć …. Chyba brak, bo nie zauważyłam
nic co mogłoby być wadą w pobycie Zuzi. I to był jej pierwszy pobyt!smile

Co stanowi Pani zdaniem największy problem, dla dziecka, po powrocie do domu po takim
pobycie w szpitalu i szkole?
Nie wiem jakby to wyglądało w przypadku innych dzieci, myślę, że o to trzeba by było
zapytać ich rodziców. Oczywiście każde dziecko jest inne.

Jeżeli chodzi o Zuzię to nie miałam z nią żadnych problemów po powrocie do domu.
Jedyna rzecz, którą zauważyłam to pojawiający się od czasu do czasu smutek na twarzy i
zadumanie, które świadczyły o tęsknocie za szpitalem, szkołą w szczególności za
Wychowawcą Grupy [p. Heniek -przyp. Red.] i Panią Jagódką oraz za nowopoznanymi
przyjaciółmi. Oczywiście kontakt pozostał  ale to już nie to samo co bycie tam razem w
jednym miejscu.
Dla mnie jest to w pełni normalne, tym bardziej że Zuzia bardzo polubiła Amerykę.
Czuła się tam naprawdę dobrze!

Zuzia bardzo dobrze realizowała swoje obowiązki szkolne u nas. Solidnie chodziła na lekcje,
aktywnie uczestniczyła w zajęciach w grupie. Jak Pani myśli czy ma to jakieś znaczenie dla
Niej samej i Jej powrotu do szkoły macierzystej?
To miło słyszeć, że córka była aktywna i bardzo sumienna w szkole! Czyli postarała
się! embarassedTo dobrze.smile
Oczywiście ma to dla Zuzi bardzo duże znaczenie. Twierdzi, że sprawiało jej to
ogromną przyjemność! Lubiła z Wami pracować. Cieszę się, bo nawet ilość ocen jakie udało
jej się nazbierać w Waszej szkole świadczy o tym, że nie próżnowała. Myślę, że ta postawa
pokazuje Zuzi, że warto pracować, zdobywać wiedzę i poszerzać swoje horyzonty co
przyniosło owoce np., w postaci dobrych stopni. A one też mają znaczenie w szkole
macierzystej.
Jeżeli chodzi o samą szkołę, do której na co dzień uczęszcza, to ta systematyczność i
sumienność przede wszystkim pozwoli Zuzi na łatwiejsze wdrożenie się do pracy po
kilkutygodniowej nieobecności w szkole.


Co powiedziałaby Pani (jako Rodzic, który ma to już za sobą) innym rodzicom, którzy mają
dylematy i obawy przed „wysłaniem” po raz pierwszy, dziecka do Ameryki?
Co mogłabym powiedzieć? OK….
Drodzy rodzice, nie obawiajcie się wysyłać Waszych dzieci na ich pierwszy,
samodzielny pobyt w szpitalu w Ameryce! Pamiętajcie, że Wasz stres i niepokój może
sprawić, że dziecko zacznie reagować podobnie! Uwierzcie mi, a nagrodą za Wasze
podejście do tematu zadaniowo przyniesie ogrom korzyści z pobytu zarówno Wam i Waszym
pociechom. W szpitalu w Ameryce lekarze, pielęgniarki i pedagodzy wybrali tę drogę
zawodową, aby pomagać, a nie szkodzić pacjentom. Dzięki nim Wasze dzieciaki mają szansę
poznać siebie z zupełnie innej, tej piękniejszej strony. Rozwinąć nowe zdolności i przede
wszystkim poznać fajnych ludzi, którzy podobnie jak Wasze dzieci muszą zmagać się na co
dzień z problemami.
W Ameryce jak to powiedziała moja córka „dzieje się magia”! Polecam z całego serca!